Kiedy Los Angeles płonęło. Jak w 1992 roku doszło do L.A. Riots?

Zobacz również:Wałęsa, Kwaśniewski, Kaczyński, Komorowski, Duda… Jak wyglądały wybory prezydenckie od 1990 roku?
Los Angeles Riots
fot. gettyimages

W ostatnim tygodniu Ameryka żyła zamieszkami, które wybuchły na ulicach Los Angeles – chodzi o deportacje nielegalnych migrantów i ruchy Donalda Trumpa wbrew władzom stanu Kalifornia. Ale to nie pierwsze tego typu wydarzenia w Mieście Aniołów. O L.A. Riots z roku 1992 pamięta się do dziś.

Wszystko zaczęło się w 1991 roku, kiedy patrol białych policjantów zatrzymał do kontroli czarnego taksówkarza Rodneya Kinga. Mundurowi wyciągnęli go z samochodu i pobili. Kto wie, ile podobnych aktów przemocy z udziałem policji Los Angeles miało miejsce wcześniej, ale ten moment został nagrany na wideo przez przypadkowego świadka.

Przeciwko policjantom, którzy znęcali się nad bezbronnym Kingiem, wniesiono oskarżenie, ale 29 kwietnia 1992 roku sąd (ława składała się w znakomitej większości z białych) uniewinnił ich. To dla czarnej społeczności z biednych dzielnic Los Angeles było jak cios w twarz. Od lat czuli, że są ciemiężeni przez białych, w szczególności policjantów. Teraz postanowili się zbuntować. Twórca Chłopaków z sąsiedztwa, reżyser John Singleton, był w tłumie protestujących przed budynkiem sądu. Kiedy ogłoszono werdykt, czułem, że ktoś właśnie podpalił zapalnik bomby – opowiadał potem.

LA Riots 1992
fot. Ted Soqui/Corbis/Getty Images

Tysiące wściekłych Afroamerykanów wyszły na ulice i zaczęły demolować wszystko, co było w zasięgu ich wzroku. Ze szczególną agresją podpalali i niszczyli obiekty należące do Azjatów i Latynosów. O nienawiści do białych już wiemy, ale czemu zawiniły dwie pozostałe nacje? Latynosi bezpośrednio konkurowali z czarnymi o miejsca pracy. Ci uważali ich za intruzów, przez których wiele czarnoskórych rodzin wylądowało na bruku. Z kolei Azjaci wzbudzali niechęć, ponieważ ich biznesy szły w Los Angeles lepiej, a swoje zrobiła też sprawa Latashy Harlins, młodej Afroamerykanki, która została zastrzelona przez właścicielkę azjatyckiego sklepu spożywczego. 51-letnia Soon Ja Du uznała, że Harlins chce ukraść karton soku, nie zauważyła jednak, że dziewczyna w drugiej ręce trzyma portfel z pieniędzmi. Podczas szarpaniny padły strzały. O zabitej Harlins wielokrotnie wspominał w swoich nagraniach 2Pac – Keep Ya Head Up jest jej bezpośrednio dedykowany.

Co ciekawe, wydaje się, że lokalna policja powinna być zabezpieczona na wypadki fali protestów po ogłoszeniu głośnego, bądź co bądź, wyroku. Tymczasem 2/3 policyjnych kapitanów Los Angeles Police Department było wówczas na wyjazdach szkoleniowych.

Los Angeles Riots
fot. Rick Meyer/Los Angeles Times/GettyImages

A tłum szalał. Głośną sprawą było brutalne pobicie białego kierowcy ciężarówki, Reginalda Denny'ego. Pechowego dnia Denny jechał przez Inglewood bez włączonego radia, nie był więc świadom tego, że ładuje się w serce cyklonu. To, że uszedł z życiem, było cudem – oprawcy skatowali go tak mocno, że jego czaszka pękła w 91 miejscach. Uratowało go czterech Afroamerykanów, którzy zupełnie przypadkowo, niezależnie od siebie, ruszyli mu na pomoc, oglądając w telewizji straszne sceny, nagrywane na żywo kamerą video.

W kolejnych dniach zamieszki przenosiły się do bogatszych dzielnic: Downtown, Koreatown czy nawet Hollywood. Gwiazdy, w obawie o swoje wille, wynajmowały pospiesznie dodatkową prywatną ochronę. Telewizje transmitowały nagranie Billa Cosby'ego, idola afroamerykańskich widzów, który prosił o zaprzestanie ataków. Co więcej, o spokój apelował nawet Rodney King.

Walki mieszkańców Los Angeles z policją trwały do 4 maja. W zamieszkach (udział w nich brali także Koreańczycy i Latynosi) zginęło 55 osób, a straty liczono w milionach. Ale ważne było coś jeszcze, co po latach wyciągnęli socjologowie: od tamtego czasu Los Angeles przestało być kojarzone jako kolebka american dream, miejsce, w którym spełniają się marzenia. L.A. Riots pokazały, jak wiele dzieli bogaczy z Miasta Aniołów od zwykłych mieszkańców. I że są to różnice nie do przeskoczenia. Kilka lat temu w New York Timesie ukazała się rozmowa z Henry Keithem Watsonem, jednym z czwórki mężczyzn, oskarżonych o pobicie Reginalda Denny'ego. Ponad 50-letni Watson nie chciał przepraszać. Nic się nie zmieniło: jeśli nie Los Angeles, to Ferguson (nawiązanie do głośnych zamieszek w Ferguson, stan Missouri, po śmierci czarnoskórego Michaela Browna, zastrzelonego w 2014 roku przez białego policjanta Darrena Wilsona – przyp. red.). Opresje wobec czarnych są głęboko zakorzenione, a historia cały czas zatacza koło – mówi Watson, nazywający samego siebie wkurzonym, czarnym facetem.

I coś jest na rzeczy, bo o L.A. Riots poza świetnym dokumentem LA 92 nie powstał żaden ważny film, a przecież takie historie to dla Hollywood pożywka. Owszem, były nawiązania, m.in. w Więźniu nienawiści czy Menace II Society albo w popularnej grze GTA: San Andreas.

Los Angeles Riots
fot. Lindsay Brice/Getty Images

Follow-upy do L.A. Riots i postaci Rodneya Kinga (zmarł w 2012 roku, prawdopodobnie za sprawą przedawkowania narkotyków) trafiały się w wielu hiphopowych numerach u 2Paca, Kendricka Lamara, Redmana, Ice'a-T... Najwięcej na płycie Ice'a Cube'a The Predator, w sporej części poświęconej ówczesnym nastrojom społecznym. Ale o tragicznych wydarzeniach pamiętają także młodsi raperzy, na przykład 2Chainz. Co ciekawe, choć filmowcy z Hollywood milczeli, do L.A. Riots odnosili się znani muzycy, w swoich utworach nawiązywali do nich David Bowie, Brandford Marsalis czy nawet Aerosmith – pamiętacie hit Living On The Edge?

Rodney King Signs Copies Of His New Memoir
Rodney King w 2012, fot. GettyImages

Ostatnie wydarzenia – ale i protesty po śmierci George'a Floyda – pokazały, że to miasto dalej jest beczką prochu. I nie potrzeba wiele, żeby dokonała się eksplozja.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Współzałożyciel i senior editor newonce.net, współprowadzący „Bolesne Poranki” oraz „Plot Twist”. Najczęściej pisze o kinie, serialach i wszystkim, co znajduje się na przecięciu kultury masowej i spraw społecznych. Te absurdalne opisy na naszym fb to często jego sprawka.
Komentarze 0