Kubi Producent: „Wyjadę do Stanów i zrobię tam to, co zrobiłem w Polsce” (WYWIAD)

Kubi Producent
Michał Maliński

Jeden z trzech najpopularniejszych wadowiczan według ZUS-u wciąż śni swój Sen. O to, co ten Sen poprzedziło i o to, co nastąpi po nim – pyta Marek Fall. Tutaj obszerny fragment, cała rozmowa w trzecim numerze gazety newonce.

Podczas koncertów zobaczyłem ludzi, którzy poczuli moją płytę. W merchu; z wytatuowanym księżycem. To jest dla mnie wyjątkowe, bo nie znam drugiego producenta, z którego muzyką ktoś identyfikowałby się do tego stopnia, żeby tatuować sobie logo. Takie rzeczy raczej przytrafiają się raperom. Dosyć wzruszające, dlatego na każdym kroku podkreślam: mimo że jestem tylko producentem, mogłem pozwolić sobie, żeby zrealizować przedsięwzięcie na taką skalę – mówi Kubi po Trasie, której nigdy nie miałem.

Widzę tutaj ludzi starszej daty, którym może niekoniecznie podoba się to, że małolaty się bawią. Zaraz będzie 50 Cent i pewnie przyszliście na 50 Centa. Czy wam się to podoba, czy nie, ta kultura nie jest zarezerwowana tylko dla was. Byłeś niedawno częścią występu 2115  na Narodowym. Jakie emocje ci towarzyszyły, jak Bedoes wjechał z tym rantem?

Masz scenę, gdzie wszyscy się starają i z przodu – core’owych fanów, wielu w merchu, którzy zajebiście się bawią. I oni są przemieszani z ludźmi czekającymi stricte na koncert 50 Centa – często robiących miny, wkurwionych. To było nieuniknione, skoro 2115 grało support, ale taki widok może frustrować, nie? Sam byłem sfrustrowany, chociaż pełniłem tylko rolę DJ-a. Dlatego – jak Borys to powiedział – pomyślałem, że zajebiście. Wiesz, ja co prawda nie słuchałem 50 Centa, ale Sapi i chłopaki się na nim wychowali i dla nich to było dość smutne. Potrafię się postawić po drugiej stronie, ale jeżeli poszedłbym na koncert ulubionego artysty, to na supporcie nie patrzyłbym spod sceny z zażenowaniem, tylko zrobiłbym miejsce dla tych, którzy chcą posłuchać. Zawsze znajdzie się miejsce dla każdego.

Nie wracam do tej sytuacji, żeby gonić nagłówki, tylko chciałbym pochylić się nad międzypokoleniowymi kwasami, które – jak na złość – nieustannie trwają. Przewrotnie cię jednak zapytam – wynika z nich coś produktywnego, czego nie dostrzega się na pierwszy rzut oka?

Może na pewnym etapie wojna pokoleniowa była motorem napędowym zmian na scenie, ale nad tym, co wypada, a co nie wypada, to można się było zastanawiać jakieś dziesięć lat temu; jak był rok 2016, my mieliśmy pofarbowane włosy i lataliśmy jak popierdoleńcy. Teraz jest 2025 – dużo rzeczy się zmieniło. Jeżeli komuś się nie podoba, że brzmienie i pieniądze są inne, a czterdziesto- czy pięćdziesięcioletni raperzy musieli w przeszłości dłużej walczyć o wszystko, to przykro mi. Jak będę miał pięćdziesiąt lat i pojawi się młody raper czy producent, który zrobi jedną piosenkę i zarobi na tym więcej niż ja kiedykolwiek? Spoko, czasy się zmieniają, szybko się z tym pogodzę…

Odbijając jednak od stricte finansowych rzeczy – tak samo, jak była u nas ta nowa fala w latach 2015-2016, to teraz też wchodzą zajebiści zawodnicy jak wane, Drabusheyka czy god.wifi. To naturalna kolej rzeczy i nie trzeba daleko szukać – Wiktoria jest przecież od Żabsona. Dlatego nie spodziewałbym się więcej buntu. Raczej już wszystko przejdzie płynnie ze średniego do młodszego pokolenia, które się właśnie kształtuje.

Kubi Producent
Michał Maliński

Niedawno stuknęło ci ćwierćwiecze. Zdarza ci się już popaść w nostalgię typu: kiedyś to był trap, jak nagrywał Waka Flocka Flame?

Dobry timing z tym wywiadem mamy, bo jakoś od dwóch tygodni nie mam czego słuchać. W tym roku najbardziej się jarałem płytą 2hollisa, który mnie rozpierdolił. Jeszcze I Am Music – dużo ludzi hejtowało, ale dla mnie to fajny ukłon w stronę starej Atlanty. DJ-em tego projektu jest Swamp Izzo, który pojawiał się u Young Scootera czy na pierwszych albumach Young Thuga. Carti nie jest już najmłodszym raperem, ale pamięta o korzeniach…

Wracając do tego, o co pytałeś. Właśnie w tym roku w chuj sprawdzałem nowe rzeczy. Przesłuchałem album 2hollisa ze trzydzieści razy. Przeplatałem to Burialem; Imaginary Festival – dojebany numer. No i przez ostatnie dwa-trzy tygodnie nie miałem czego słuchać i pomyślałem, że puszczę sobie Waka Flockę. Włączyłem stare mixtapy, które są teraz na Spotify. Potem Young Scootera, Young Thuga, starego Future’a. I sobie myślę – kurwa, zajebiście było, nie? Od tamtego czasu włączyła mi się nostalgia za czasami, jak miałem jedenaście, dwanaście, trzynaście lat.

Sporo teraz takich nastrojów, że formuła generycznego trapu się wyczerpała i trudno dopisać do niej coś nowego.

Mówisz o brzmieniu, które wywodzi się z Atlanty czy Chicago? Częściowo to jest prawda. Trap doszedł do ściany, ale pojawili się ludzie, którzy poszli w bardziej elektronicznym kierunku. Jak BNYX od Yeata, który zrobił rewolucję. Dzięki temu pole do zabawy jest większe.

A za odpowiedź na nostalgię i dojście do ściany trapu można uznać – moim zdaniem – mixtape A Futuristic Summa Metro Boomina ze starymi raperami. Jak wrócisz do takiego core’u, skąd się wywodzisz, może ci wyjść zajebista płyta. Tak na przykład zrobił Żabson. Czuć, że on nie kierował się tym, żeby nagrać hita. Wypuścił spójny materiał w zgodzie ze sobą i ma prawo być dumny, bo to fajne zwieńczenie kariery. I na razie najlepszy w tym roku album w Polsce.

Wróćmy jeszcze na moment do rozmaitych awantur. Spodziewałeś się, że na stare lata będziesz regularnie wciągany do beefów?

Kocham robić beaty do dissów. To jest zajebiste. Wcześniej beef Szpaka, teraz beef Bedoesa. Borys najpierw odpowiedział z Hit 'Em Up, a potem – słuchaj. Mieliśmy kiedyś taki szkic beatu na samplu z Przeciwko kurestwu i upadkowi zasad Firmy; na Polską muzykę ze Szpakiem. I jeszcze jeden – na samplu z Mam wyjebane. Ten drugi utwór miał trafić na Sen, którego nigdy nie miałem, ale się nie udało. Zaproponowałem go Borysowi. Pozmieniałem parę rzeczy, wyszedł diss, ja się jarałem, no ale producentowi Firmy się to nie spodobało.

Kubi Producent
Michał Maliński

Ty się właściwie czujesz częścią historii krakowskiego rapu? Jakby nie patrzeć – Wadowice od Krakowa dzieli zaledwie 50 kilometrów.

Rozbawiło mnie to pytanie. Jestem z Wadowic i czuję się częścią wadowickiego rapu, którego w ogóle nie było. A poza tym czuję się częścią nowej fali polskiego rapu.

To krakowskie brzmienie jest dosyć mocno specyficzne, ale też dojebane. Na przykład Ćpaj Stajl. Dla mnie to jest jednak inne uniwersum. Do Krakowa przeprowadziłem się dopiero tydzień temu. A tak to całe życie byłem w Wadowicach i starałem się wprowadzić trap do Polski.

Zawsze mnie dziwiło, że ty – pomimo sukcesu, który osiągnąłeś – zostałeś w rodzinnym, kilkunastotysięcznym mieście. Dlaczego to się teraz zmieniło?

Mam dużo znajomych z Wadowic i okolic, którzy poszli na studia w Krakowie. Sapi tam mieszka i po prostu kocham to miasto. Czuję, że ma zajebistą energię. Nie ma żadnego głębszego dna.

To jest fragment wywiadu z Kubim Producentem, który znajdziecie w trzecim numerze naszej gazety. Jest ona dostępna za free w ponad osiemdziesięciu miejscach na terenie Warszawy, Krakowa, Wrocławia, Poznania, Trójmiasta, Łodzi i Katowic. Pełna lista tutaj.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Senior editor w newonce.net. Jest związany z redakcją od 2015 roku i będzie stał na jej straży do samego końca – swojego lub jej. Na antenie newonce.radio usłyszycie go w autorskiej audycji „The Fall”, ale też w "Bolesnych Porankach". Ma na koncie publikacje w m.in. „Machinie”, „Dzienniku”, „K Magu”,„Exklusivie” i na Onecie.