Niezbyt nowa, ale w ostatnim czasie niezwykle popularna marka fast fashion skierowana do genzetów wyskakuje ze wszystkich social mediów i cały czas rośnie w siłę. Pod koniec stycznia Shein powróciło do pomysłu wejścia na giełdę. Plan przygotowania pierwotnej oferty publicznej IPO w Stanach Zjednoczonych pojawił się już dwa lata temu, jednak w wyniku rosnących napięć na linii USA-Chiny, chwilowo z niego zrezygnowano. Teraz założyciel rozważa zmianę obywatelstwa, aby ominąć surowe zasady dla IPO. Tym samym Shein może być pierwszą chińską firmą, która zainwestuje w amerykańskie IPO, od kiedy chińskie władze zaostrzyły prawo dotyczące notowań za granicą.
Najwięcej reklam brandu pojawia się przede wszystkim na TikToku – to z tej platformy marka stworzyła jeden ze swoich głównych kanałów sprzedażowych. Biorąc pod uwagę najnowsze raporty na temat preferencji modowych nastolatków, to właśnie Shein był najczęściej pobieraną aplikacją zakupową na świecie i drugą (zaraz po Amazonie) preferowaną witryną e-commerce, wyprzedzając między innymi Zarę, H&M czy Nike. Marka fast fashion, skierowana przede wszystkim do pokolenia Z, stała się w ostatnich miesiącach najszybciej rozwijającym się sprzedawcą stosunkowo taniej odzieży. Robi wrażenie? Nie powinno.
Shein to założona w 2008 roku w chińskim Nankin międzynarodowa platforma e-commerce, która koncentruje się na odzieży damskiej, choć oferuje także artykuły dla mężczyzn, jest dział dla zwierząt czy dekoracji do domu. Jej historia zaczyna się tak naprawdę na początku 2012 roku, kiedy absolwent Washington University, Chris Xu (czasami określany jako Yangtian Xu) rezygnuje z działalności związanej z sukniami ślubnymi, aby przejąć domenę sheinside.com. Kilka lat później zmienia nazwę firmy na Shein i rozkręca biznes, zwłaszcza wśród amerykańskich konsumentów.
Marka nadal nie ujawniła swoich danych finansowych, jednak według przybliżonych szacunków, tylko w 2020 roku przychód platformy e-commerce mógł wynosić nawet 10 miliardów dolarów, mniej więcej tyle samo co Spotify i VF Corporation – właściciela takich marek jak Vans, Timberland i The North Face. Według źródeł Reutera, sprzedaż w 2021 roku wzrosła do prawie 16 miliardów dolarów.
Brand może pochwalić się takimi wynikami, ale broni się przed zdradzeniem szczegółów na temat produkcji ubrań. Śledztwo w tej sprawie podjęła szwedzka organizacja pozarządowa Public Eye, która ujawniła szokujące informacje na temat sposobu traktowania pracowników. Chiński kodeks pracy przewiduje maksymalnie 40 godzin pracy w skali tygodnia oraz nadgodziny, które nie mogą przekroczyć 36 godzin. Ponadto każdemu pracownikowi musi przysługiwać jeden dzień wolny w tygodniu. Z kolei pracownikom Shein przysługuje jeden dzień wolny w miesiącu, a praca – z przerwami – trwa od 8 do 22. Śledztwo wykazało, że żadna z osób wykonujących ubrania dla Shein nie miała podpisanej jakiejkolwiek umowy ze szwalnią, nie miała także ubezpieczenia czy prawa do opieki medycznej. Najczęstszą przyczyną zwolnień jest nieosiągnięcie nierealistycznych celów wydajnościowych, które należy spełnić, aby zarobić 12,63 euro za godzinę. Jakim sposobem w tej sprawie jeszcze nie posypały się pozwy za liczne naruszenia państwowych przepisów? Niestety takie sytuacje na rynku azjatyckim są na porządku dziennym. A Shein zatrudnia głównie osoby, które przyjechały do Kantonu z prowincji z zamiarem znalezienia chwilowej pracy. Nie płaci za nadgodziny, ani nawet za godziny, ale za liczbę produktów, co oznacza, że zarobki zależą od szybkości wykonanej pracy.
Dzięki licznym współpracom z influencerami, jeszcze liczniejszym reklamom, atakujących na wszystkich social mediach i lawinom kodów rabatowych, brand cieszy się sporą popularnością wśród młodych kupujących – przede wszystkim ze względu na niezwykle niskie ceny i ogromną bazę ubrań. Tyle tylko, że kiedy ktoś natknie się na top w modny wzór, a jego cena wynosi 18 złotych, powinna zapalić mu się czerwona lampka – zwłaszcza myśląc o jakości produktów i warunkach pracy zatrudnionych przez firmę.
W przeciwieństwie do konkurencji, brand nie udziela informacji na ten temat na swojej stronie internetowej, zapewniając ogólnikowo, że wszystko jest w porządku, jest dobrze, dobrze robią, dobrze, wszystko jest w porządku. I niestety – również w przeciwieństwie do innych stron tego typu – zdjęcia produktów na modelkach skutecznie przekonują kupujących, że są to ubrani wysokiej jakości. Tak nie jest, ale do tego jeszcze wrócimy.
Jakiś czas temu Shein zorganizował w Paryżu pop-up, wychwalany przez lokalną prasę modową za uwzględnienie kobiet plus size – marka oferuje rozmiary aż do 4XL. Brand cieszy się też sporą popularnością wśród influencerek i blogerek modowych, odkąd wprowadził program partnerski dostępny dla każdego (bez względu na liczbę followersów marka obiecuje od 10 do 20% prowizji od poleconego produktu) i zaczął zapraszać na pokazy mody i wydarzenia (na charytatywnym wirtualnym koncercie SHEIN Together wystąpili Katy Perry, Lil Nas X, Doja Cat i Rita Ora). Ich ubrania reklamowała z kolei między innymi gwiazda Riverdale, Madelaine Petsch. Niby fajnie, ale szczerze, ni ch*ja nie jest fajnie.
Ubrania Shein to przede wszystkim powielanie chwilowych mikrotrendów z Instagrama i Pinteresta oraz kopiowanie kolekcji projektantów. A wiadomo, że jeśli ktoś stawia głównie na kopiuj-wklej, to mogą zdarzyć się wpadki. Jednymi z głośniejszych było między innymi wypuszczenie naszyjników z wzorem inspirowanym buddyjskim symbolem, który przypominał swastykę, dywaników modlitewnych jako dodatek do domu czy oskarżenie przez stan Kalifornia o toksyczne materiały w torebkach.
Prawdopodobnie nikogo nie zdziwi, że wyjątkowo tanie ubrania są wykonywane z poliestru, nylonu i innych tkanin syntetycznych. W efekcie mamy do czynienia z kolejnymi tonami nadprodukowanej odzieży, niezwykle szkodliwej dla środowiska. Zresztą, więcej o tym dowiecie się z filmu na kanale Fucks Fashion.
Niepokojącą kwestią jest też to, że Shein to marka skierowana i niemal bezbłędnie trafiająca do generacji Z. Co prawda w większości wśród przedstawicieli tego pokolenia decydującym czynnikiem zakupowym jest cena, to przecież jest to też grupa wyróżniająca się pod względem świadomości zagrożeń ekologicznych i negatywnego wpływu człowieka na środowisko, więc teoretycznie wszystkie jej wartości są sprzeczne z wartościami marki.
Shein to marka, która niestety świetnie odnalazła się w sieci zdominowanej przez youtube’owe haule zakupowe i tiktokowe wyzwania, budując silną relację z konsumentami. Jej ekspansję miały zatrzymać regulacje Komisji Europejskiej dotyczące sektora tekstylnego. A może by tak postawić na zdrowy rozsądek konsumentów?
Komentarze 0