Transfery zamiast pucharów. Piłkarze, których rynek wykluczył z gry o trofea

Zobacz również:Cieszmy się z małych rzeczy. Lech widowiskowo przeszedł Valmierę
wernerglowne1250963413.jpg
Maja Hitij/Getty Images

Nie mają kontuzji, a kluby, w których rozpoczynali sezon, wciąż grają w europejskich pucharach. Oni nie mogą jednak grać i turnieje finałowe Ligi Mistrzów oraz Ligi Europy obejrzą sprzed telewizorów. O zawodnikach, których zmiany w kalendarzu europejskiej piłki wykluczyły z gry o trofea.

W normalnych warunkach sytuacja byłaby jasna. Nawet, gdyby jakiś zawodnik nosił się z zamiarem zmiany klubu po zakończeniu sezonu, do otwarcia okna transferowego grałby dla dotychczasowego pracodawcy tak długo, jak ten uczestniczyłby w jakichś rozgrywkach. Przeprowadzki między klubami odbywają się na długo po tym, jak w europejskim futbolu zostanie rozegrany ostatni mecz sezonu, czyli finał Ligi Mistrzów. Warunki w 2020 roku nie są jednak normalne, lecz ekstremalne. Rozgrywanie turniejów finałowych europejskich pucharów dopiero w sierpniu oznacza, że część zawodników znalazła się w specyficznym rozkroku - już podpisali kontrakty z nowymi klubami, ale do decydujących pucharowych rozgrywek doszli jeszcze ze starymi. W przypadku transferów definitywnych UEFA uznała, że piłkarze nie będą uprawnieni do gry dla swoich nowych pracodawców. Ci jednak nie byli zwykle zbyt chętni, by ludzie, na których wyłożyli często dziesiątki milionów euro, ryzykowali zdrowie w meczach dla poprzednich pracodawców. Doszło więc do specyficznej sytuacji, w której niektórzy zawodnicy przeszli z jednego klubu uczestniczącego w Lidze Mistrzów do innego, ale nie mogą grać w żadnym z nich. Wyjątków, takich jak transakcja pomiędzy Barceloną a Juventusem dotycząca środkowych pomocników Arthura i Miralema Pjanicia, w której ustalono, że obaj zawodnicy będą mogli grać w Lidze Mistrzów w barwach dotychczasowych klubów, było bardzo niewiele.

Problemem były też czasem wypożyczenia, które normalnie obowiązują do 30 czerwca. W wielu przypadkach zostały przedłużone do końca sierpnia, ale była to kwestia indywidualnych ustaleń między klubami. Nie wszyscy w Europie się dogadali. Są więc gracze, którzy w marcowym pierwszym meczu niektórych rywalizacji mogli występować, ale w drugim już nie zagrają, bo albo musieli wracać do macierzystych klubów, albo nie przedłużyli wygasających kontraktów. Przygotowaliśmy listę najgłośniejszych nazwisk, które są w tej niewdzięcznej sytuacji - nie mają kontuzji i gdyby nie pandemia, mogliby walczyć o trofea, a dopiero potem zmienić pracodawców. Teraz będą tylko mogli oglądać zmagania w domach.

1
Timo Werner

W tym sezonie Ligi Mistrzów wystąpił w ośmiu meczach i strzelił dla Rasenballsportu Lipsk cztery gole. Dołożył do nich jeszcze dwie asysty, czym przyczynił się do pierwszego w historii awansu klubu ze wschodnich Niemiec do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. W meczu z Atletico Madryt jednak nie wystąpi, bo w lipcu przeniósł się za 53 miliony euro do Chelsea. Niemiec już trenuje z londyńskim klubem, jednak w jego barwach też nie może grać w Lidze Mistrzów. W sobotę, gdy jego nowi koledzy powalczą w Monachium o odrobienie strat z własnego boiska (0:3), on będzie mógł się tylko przyglądać. To spora strata, bo Werner jeszcze nigdy w karierze nie doszedł do tak dalekiego szczebla Ligi Mistrzów.

2
Leroy Sane

Kontuzja sprawiła, że w tym sezonie nie zagrał w żadnym meczu Ligi Mistrzów w barwach Manchesteru City, ale w angielskim klubie liczyli, że uda im się go jeszcze zatrzymać na ostatnią fazę tych rozgrywek. Sane chciał jednak jak najszybciej dołączyć do Bayernu Monachium, a Bawarczycy nie chcieli ryzykować kolejnego urazu Niemca. Skrzydłowy miał bowiem dołączyć do mistrzów Niemiec już przed rokiem, jednak wówczas Pep Guardiola wystawił go w meczu o Tarczę Wspólnoty, a 24-latek zerwał więzadła krzyżowe. Sane także trenuje już z nowymi kolegami, jednak w grze o zwycięstwo w najcenniejszych rozgrywkach klubowych będzie ich mógł wesprzeć jedynie duchowo. Jego poprzedni pracodawca też ma chrapkę na ten tytuł. Zanim pojedzie na turniej finałowy do Portugalii, musi jeszcze obronić przewagę z pierwszego meczu przeciwko Realowi Madryt (2:1).

3
Edinson Cavani

33-letni Urugwajczyk w tym sezonie rzadko grał w Lidze Mistrzów w barwach Paris Saint-Germain, ale akurat w ostatnim meczu paryżan w tych rozgrywkach wystąpił przez 90 minut, przyczyniając się do wyeliminowania Borussii Dortmund. W ćwierćfinałowej rywalizacji z Atalantą Bergamo były napastnik Napoli już nie pomoże graczom Thomasa Tuchela. Jego kontrakt wygasł 30 czerwca. W podobnej sytuacji był choćby Thiago Silva, jego kolega z drużyny. On jednak zdecydował się podpisać aneks do umowy, przedłużający ją do końca sezonu. Cavani poszedł inną drogą i jest dziś wolnym zawodnikiem. Szuka sobie klubu. Z PSG już na pewno nie zdobędzie swojego pierwszego pucharu za wygraną w Lidze Mistrzó.

4
Thomas Meunier

W podobnej do Cavaniego sytuacji był jego kolega z drużyny Thomas Meunier. Tyle że belgijski prawy obrońca już znalazł sobie nowego pracodawcę. 28-latek w nowym sezonie zagra w Borussii Dortmund, którą w marcu wyeliminował w barwach PSG z Ligi Mistrzów. Meunier w wywiadach nie ukrywa, że choć cieszy się z transferu do Niemiec, żałuje, że nie będzie mógł pomóc paryżanom w walce o najcenniejsze trofeum. Takiej możliwości jednak nie miał i w meczu z Atalantą nie zagra.

5
Chris Smalling

Sytuacja inna niż poprzednie. Nie tylko dlatego, że mowa tym razem o rozgrywkach Ligi Europy, a nie Ligi Mistrzów. Chris Smalling był w tym sezonie filarem Romy, która już w tym tygodniu zmierzy się na neutralnym gruncie z Sewillą. Anglik w tym meczu jednak nie wystąpi, bo wraz z końcem sezonu Serie A wygasło jego wypożyczenie z Manchesteru United. Rzymianie negocjowali z Anglikami przedłużenie umowy na europejskie puchary, ale sygnały dochodzące z Włoch mówią, że nie doszli do porozumienia i stoper będzie się przyglądał zmaganiom Romy już tylko sprzed ekranu.

6
Lucas Tousart

Jeśli Olympique Lyon sensacyjnie wyeliminuje z Ligi Mistrzów Juventus Turyn, wielka będzie w tym zasługa Lucasa Tousarta, który w pierwszym meczu tych drużyn strzelił dla Francuzów zwycięskiego gola. W rewanżu nie pomoże już swojemu klubowi bronić skromnej zaliczki, bo odszedł z klubu. Już w styczniu podpisał obowiązujący od lipca kontrakt z Herthą Berlin, która zapłaciła za niego dwadzieścia pięć milionów euro. Francuski środkowy pomocnik przygotowuje się już w stolicy Niemiec do nowego sezonu i na udział w europejskich pucharach będzie musiał poczekać przynajmniej rok.

7
Martin Terrier

Olympique Lyon został osłabiony w porównaniu do pierwszego wiosennego meczu z Juventusem nie tylko odejściem Tousarta, ale też skrzydłowego Martina Terriera, który za dwanaście milionów euro przeniósł się do Stade Rennes. 23-letni Francuz w tym sezonie Ligi Mistrzów pojawił się na boisku pięciokrotnie. Wszedł też na ostatnie 24 minuty pierwszego starcia z Juventusem. Teraz trener Rudi Garcia już nie będzie mógł z niego skorzystać.

8
Ethan Ampadu

Ethan Ampadu przychodził do Lipska z łatką dużego talentu. Walijskiemu środkowemu obrońcy nie do końca udało się w Niemczech potwierdzić te walory. Na ogół przegrywał rywalizację na pozycji stopera i nie grał tak często, jak sobie życzył. Przyczynił się jednak do tego, że zespół Juliana Nagelsmanna wciąż gra w Lidze Mistrzów, choćby bardzo dobrym występem w wyjazdowym meczu z Tottenhamem (1:0) w 1/8 finału. Przeciwko Atletico już na pewno nie zagra, bo jego umowa wypożyczenia z Chelsea wygasła i nie została przedłużona.

9
Tanguy Nianzou

W cieniu transferu Leroya Sane Bayern pozyskał tego lata jeszcze jednego zawodnika z klubu wciąż biorącego udział w Lidze Mistrzów. Tanguy Nianzou ma dopiero 18 lat, ale Thomas Tuchel już wpuszczał go na boisko w dwóch meczach elitarnych rozgrywek, w tym w ostatnim przeciwko Borussii Dortmund. Pozyskanie go za darmo przez klub z Monachium wywołało spore rozczarowanie w zespole ze stolicy Francji, bo Nianzou jest uznawany za spory talent. W sierpniowych meczach Ligi Mistrzów nie będzie jeszcze miał okazji tego pokazać.

10
Gelson Fernandes

Stawkę uzupełnia szwajcarski obieżyświat, który grał w czterech najsilniejszych ligach Europy. Gelson Fernandes ma dopiero 33 lata, ale po zakończeniu sezonu Bundesligi ogłosił, że kończy karierę. Środkowy pomocnik wystąpił w tych rozgrywkach w pięciu meczach Ligi Europy w barwach Eintrachtu Frankfurt. Szóstego przeciwko FC Basel już nie będzie, bo piłkarz pochodzący z Republiki Zielonego Przylądka dał sobie spokój z futbolem. Podobnie zresztą jak Marco Russ, środkowy obrońca Eintrachtu.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Prawdopodobnie jedyny człowiek na świecie, który o Bayernie Monachium pisze tak samo często, jak o Podbeskidziu Bielsko-Biała. Szuka w Ekstraklasie śladów normalności. Czyli Bundesligi.