Tajemniczy wizerunek, zaangażowanie polityczne i status jednego z najważniejszych artystów Europy Wschodniej. Białoruski raper Max Korzh jest fenomenem, o którym w Polsce mówi się zdecydowanie za mało.
W zeszłym roku wyprzedał stadiony w Talinie, Rydze i Pradze, w tym przyszedł czas na Warszawę. Jednak jak na gwiazdę światowego formatu – o Maksie Korżu wiemy naprawdę niewiele...
Kim jest?
Wychował się w mieście Łuniniec na Białorusi, skąd najprawdopodobniej uciekł przed represjami władzy. Przypominamy, że Białoruś to kraj rządzony przez prorosyjskiego prezydenta-dyktatora, Aleksandra Łukaszenkę. W 2020 roku – po kolejnych sfałszowanych wyborach – w największych białoruskich miastach wybuchły protesty, na które władza odpowiedziała prześladowaniami dziesiątek tysięcy osób. Wśród nich znalazł się też Korż; raper sam wziął udział w demonstracjach, a także poświęcił im utwór Her Fault. W teledysku widzimy nie tylko nagrania z protestów, ale też utożsamianą z ruchem wolnej Białorusi flagę biało-czerwono-białą.

Białoruski reżim Korż atakuje za pomocą prostych metafor. W jednym utworze nazwał Łukaszenkę starym mędrcem, a białoruską rzeczywistość porównał do świata Władcy Pierścieni, gnębionego przez sługusów Saurona. Odważnie sprzeciwia się również rosyjskiej inwazji na Ukrainę, stając się jednym z najmocniejszych głosów sprzeciwu w rosyjskojęzycznym światku.
Szczerość i energia, które łączą ludzi
Sukces Korża nie ogranicza się jedynie do zaangażowania politycznego. Białorusin idealnie łączy rap, pop czy electro, lirycznie dotykając uniwersalnych tematów takich jak przyjaźń, miłość czy poszukiwanie siebie.
Dodatkowo Korż umie wytworzyć niezwykle lojalny fanbase. Każde jego show jest 100-procentowo dopracowane; to popis sztuki didżejskiej, ale także impreza, na której publiczność staje się równorzędnym bohaterem z artystą. Klipy Korża specjalnie obrazują społeczność w atmosferze szarych bloków: słuchając, ludzie czują się armią człowieka, który w gruncie rzeczy jest taki jak oni.
Teraz, w sobotę 9 sierpnia, zagra na PGE Narodowym. Stadionie, który wyprzedał w parę dni. To tylko pokazuje, jak ogromna jest ta armia.
